A tu ZONK!
- Podróż była bardzo przyjemna, chociaż nie krótka, wiodła przez Niemcy, Danię i Szwecję.
- Po przejechaniu granicy Szwecji w kierunku do Norwegii, poczuliśmy się, jakbyśmy wpadli przez zaczarowane lustro do drogowej krainy czarów. Świat na drodze jakby się zatrzymał i zsynchronizował. Od tego momentu do wyjazdu ze Szwecji kilka dni później, nie odczuliśmy, ani nie widzieliśmy żadnej sytuacji niebezpiecznej na drodze. A jednak można! Co dziwne, nawet Polacy zachowywali się, jakby najedli się relanium. Powoli, spokojnie, uprzejmie, zgodnie z przepisami...
- Generalnie drogi w Norwegii są płatne. Nie trzeba jedna się tym przejmować, bo przy wykorzystaniu magicznych norweskich technologii jakimś cudem nalicza się to automatycznie, a faktura przychodzi po kilku tygodniach na adres zameldowania właściciela. Co do kwoty, po otrzymaniu faktury też nie musieliśmy podnosić rękoma szczęki z posługi. Wyszło znośnie.
- Ceny jedzenia zarówno w restauracji, jak i supermarketach mogą zmartwić! Jak to tłumaczył nasz norweski kolega, wszystko dlatego, że mają wysokie podatki, za które opłacane są szkoły i dlatego edukacja jest darmowa i edukujesz się gdzie tylko sobie chcesz.... hmmm
- PIWO!! - Tutaj litości nie ma! Ojciec płakał, jak kupował! W zasadzie nie kupował, jak już naprawdę nie musiał. Jak ceny spadły w przeliczeniu do 20 pln za butelczynkę, to trzeba było szybko się decydować, bo długo na półkach nie ustały.
- Miła niespodzianka spotkała nas w temacie cen paliwa. Pomimo dużej dynamiki zmian w ciągu dnia i tygodnia, czego nie obserwowałem w żadnym miejscu, w którym do tej pory byłem, ceny oscylowały w granicach cen polskich. Czasami nawet były wyraźnie niższe. Dziwne.
- Pogoda - miód malina! Spodziewaliśmy się czegoś zupełnie odmiennego. Kiedy pierwszego dnia pobytu Trond tłumaczył nam, że to, co powoduje, że ludzie chcą i mogą tutaj żyć jest ciepły prąd oceaniczny, zastanawiałem się, czy mu się przypadkiem angielskie słowo nie pomyliło. Ale tak chodziło o ciepły prąd. W naszym przypadku ten ciepły prąd działał przez cały okres pobytu (jeden dzień częściowo deszczowy), co tworzyło idealną atmosferę do spaceru po górach.
- Góry, widoki - brak słów! Patrz zdjęcia poniżej, ale i one wszystkiego nie przekażą.
- LUDZIE - są w zasadzie najpiękniejszym dopełnieniem wszystkich walorów Norwegii.
Przez Niemcy, Danię, Szwecję dotarliśmy do norweskiego fiordu i miejscowości Tresfjord, w której to nasz przyjaciel Trond ma swoją letnią chatkę. Po drodze odwiedziliśmy kilka charakterystycznych miejsc, nie wyłączając mojego ulubionego Goeteborga, dokąd podróżuję z częstotliwością wynikającą z wezwań na spotkanie z szefem.
Wycieczka potwierdziła znany mi poziom dojrzałości tej części Europy w każdym znanym mi aspekcie. W temacie cen piwa poszli nawet dużo dalej :)
Tresfjord jest miejscowością zupełnie nieturystyczną. Szczyty, które w okolicy odwiedzaliśmy znane są głównie autochtonom. Spotykając rdzennych mieszkańców w górach dziwili się oni, że Polacy tak ciężko pracując w Norwegii, są jeszcze w stanie chodzić po górach. I że w ogóle... Polacy raczej pracują, niż odpoczywają... Ich zdziwienie rosło, kiedy dowiadywali się, że jesteśmy w Norwegii tylko na krótkie wakacje. Samochodem!
Na koniec: I LOVE NORWAY! Thank you @Trond!
Trochę galeryjek:
Uroki Tresfjord (Norwegia):
Hike Romsdalseggen (Norwegia):
Hike na szczyt Lauparen (Laufer) (Norwegia), z którego pięknie widać cały nasz fiord:
Samochodowo na Trollvegen, Trollstiegen, Geiranger (Norwegia):
Atlantic Road (Norwegia) - bardzo popularne miejsce:
Godøyfjellet mountain& Alnesvatnet lake (Norwegia)
Lokalna miejsce Kleivavegen (Norwegia)
Hike ostatniego dnia w okolicach Tresfjord (Norwegia)
Działalność morska (Norwegia)
I kilka galeryjek z drogi do..
Przystanek i wycieczka Kopenhaga (Dania):
Przystanek i wycieczka Oslo (Norwegia):
Przystanek i wycieczka Goeteborg (Szwecja):
Muzeum Volvo w Goeteborgu (Szwecja):
Aeroseum - Muzeum Lotnictwa w Goeteborgu (Szwecja):
Fjallbacka&Wybrzeże (Szwecja), tuż przed granicą norweską: